Biały nacjonalizm a kwestia chrześcijańska

[1]871 words

English original here [2]

We współczesnym białym nacjonalizmie istnieje silna anty-chrześcijańska tendencja.

Argumentacja wygląda mniej więcej tak: chrześcijaństwo jest jedną z głównych przyczyn upadku białej rasy z dwóch powodów. Po pierwsze, daje ono Żydom uprzywilejowane miejsce w sakralnej historii ludzkości – rolę, którą wykorzystali do zdobycia dzisiaj ogromnej władzy nad nami. Po drugie, chrześcijańskie nauki moralne – wrodzona zbiorowa wina, magiczne odkupienie, uniwersalizm, altruizm, pokora, łagodność, nadstawianie drugiego policzka itd. – są główną przyczyną postępującego samobójstwa białej rasy i główną przeszkodą w odwróceniu biegu rzeczy. Wartości te są chrześcijańskiego pochodzenia, mimo że świeccy liberałowie i socjaliści odrzucają ich nadnaturalną otoczkę. Najpowszechniejszym wnioskiem jest to to, że biała rasa nie będzie w stanie uratować samej siebie, dopóki nie odrzuci chrześcijaństwa.

Sądzę, że argumentacja ta jest połowicznie prawdziwa. Uważam, że chrześcijaństwo jest jedną z głównych przyczyn upadku białych z powodów wymienionych powyżej. Ale nie uważam, że odrzucenie chrześcijaństwa jest niezbędnym warunkiem odrodzenia białych. Nie jestem chrześcijaninem. Ale to, że nie jestem chrześcijaninem, może dodać wiarogodności mojemu rozumowaniu, zgodnie z którym ruch białego nacjonalizmu nie musi i w istocie nie powinien być anty-chrześcijański.

Po pierwsze, pomimo że debaty intelektualne są częścią białego nacjonalizmu (być może zbyt dużą częścią), nie możemy nigdy stracić z pola widzenia faktu, że biały nacjonalizm jest ruchem politycznym, a nie czysto intelektualnym. Ruchy intelektualne wymagają konsensusu w sprawie podstawowych zasad jak i ostatecznych celów. Ruchy polityczne wymagają zgody jedynie w zakresie celów praktycznych.

Naszym celem jest biała ojczyzna w Ameryce Północnej. Ten cel polityczny jest faktycznie podzielany zarówno przez chrześcijan jak i nie-chrześcijan. Aby zdobyć białą ojczyznę, musimy pracować z naszymi sojusznikami, nie przeciwko nim. Możemy sobie życzyć, żeby zgadzali się z nami w innych kwestiach poza celem stworzenia białej ojczyzny. Ale nie jest to niezbędne, a podkreślanie różnic w poglądach nie jest produktywne. Kiedy człowiek stoi na barykadzie, nie może obrócić się w stronę swoich towarzyszy i zacząć szukać problemów.

Niepodkreślanie różnic w przekonaniach nie jest jednak tym samym co ukrywanie ich. Dojrzały i zdrowy ruch białego nacjonalizmu powinien kultywować kulturę otwartości i szczerości. Musimy być równie skłonni do wyrażania różnic między nami w cywilizowany sposób, co jesteśmy skłonni odłożyć je na bok i pracować dla wspólnego dobra.

Po drugie, chrześcijaństwo może być niezbędnym składnikiem rasowego samobójstwa białych, ale tak naprawdę nie jest jego siłą napędową. Chrześcijaństwo już dawno przestało być siłą rządzącą w społeczeństwach zachodu czy w życiu poszczególnych chrześcijan. Kościoły wychwalają teraz samobójstwo białych i chrześcijański syjonizm, ponieważ pragną podlizywać się prawdziwej intelektualnej i politycznej strukturze władzy, a dzisiaj ta struktura jest przemożnie zdominowana i zdefiniowana przez Żydów i żydowskie interesy.

Nie jest to jednak nowe zjawisko. Kościół od dawna ustawiał swoje żagle tak, jak wieją wiatry korzyści. Gdy rządzili monarchowie absolutni, kościół wychwalał boskie prawo królów. Gdy istniało niewolnictwo, kościół nakazywał niewolnikom bycie posłusznym wobec swoich panów. Gdy panował patriarchat, kościół pouczał żony, żeby były posłuszne swoim mężom.

Kuszącym jest potępienie tej skłonności jako zwyczajnego politycznego oportunizmu, ale byłby to błąd. Kościół zawsze giętko uginał się przed panującymi normami politycznymi i intelektualnymi, ponieważ – w ostatecznym ujęciu – jego królestwo jest z nie z tego świata. Pomimo takich aberracji jak ruch ewangelii społecznej, kościół zawsze był bardziej zajęty zbawianiem jednostkowych dusz niż sprawiedliwością społeczną. Zatem ludzie kościoła uważają podlizywanie się świeckiej władzy za drobną cenę, którą trzeba zapłacić, aby utrzymać się w biznesie ratowania dusz.

Dla białego nacjonalizmu oznacza to, że kościół będzie sprzeciwiał się nam mniej gorliwie niż ci, którzy mają głównie świeckie cele, np. organizacje żydowskie, organizacje etniczne kolorowych czy świecka lewica. A kiedy przejmiemy władzę, księża i pastorzy będą polować na takie biblijne wersety, które usprawiedliwią nowy system. Nie ma żadnego powodu, dla którego białe państwo nie miałoby stać się nowym Cezarem, któremu chrześcijanie będą ślubować swoją świecką wierność przy zachowaniu swojej religijnej wierności wobec Boga.

Po trzecie, podstawową zasadą walki politycznej jest to, że należy zawsze pracować dla zachowania jedności w swoich szeregach przy jednoczesnym szerzeniu podziałów pośród wroga. Chrześcijański opór wobec białego nacjonalizmu będzie słabszy, jeśli kościoły będą podzielone, a mogą być podzielone, jeśli w naszych szeregach będą chrześcijanie, zwłaszcza chrześcijanie z osobistymi powiązaniami z przywódcami kościołów. Jednak opór będzie silniejszy, jeśli biały nacjonalizm przestanie być jedynie ruchem politycznym i zyska kształt anty-chrześcijańskiej krucjaty.

Gdy powstanie już państwo oparte na białym nacjonalizmie, biali nacjonaliści będący chrześcijanami mogą wykorzystać swoje powiązania z kościołami, aby lepiej przestrzegały zasad nowego porządku.

Pomimo że obecność chrześcijan w ruchu białego nacjonalizmu pomoże podzielić kościoły i osłabić ich opór, ich obecność nie podzieli i nie osłabi białego nacjonalizmu, dopóki pozostanie on czysto politycznym ruchem zjednoczonym jedynie przez dążenie do stworzenia ojczyzny dla białych.

Dzisiaj biały nacjonalizm jest ruchem politycznej prawicy. Jednak pewnego dnia może stać się powszechnie panującym poczuciem zdrowego rozsądku w całym politycznym spektrum. Według mnie byłby to pozytywny rozwój, ponieważ w kwestii religii i polityki jestem w dużej mierze liberałem: wierzę w rozdzielenie religii i polityki oraz w oparcie politycznych decyzji na świeckim rozumie.

Wydaje mi się, że dobrą koleją rzeczy może być to, że rozdział kościoła od państwa w białej ojczyźnie może być wymuszony przez rzeczywistość polityczną. Ruch białego nacjonalizmu musi jednoczyć białych o różnych przekonaniach religijnych w walce o swoje państwo. Oznacza to, że musimy budować religijny pluralizm i tolerancję w naszym ruchu już dziś, co sprawi, że zostaną one wbudowane w naszą ojczyznę jutro.

 

The Occidental Observer, 14.05.2010